1 marca 2013

Hermiona Granger Severus Snape [18+]

Moja pierwsza miniaturka, już w całości. Zapraszam :)

korekta grudzień 2015


Hermiona przemierzając lochy była przestraszona. Szła w kierunku gabinetu Mistrza Eliksirów. Gryfoni mieli dziś z nim zajęcia, a dziewczyna już od jakiegoś czasu przestała się na jego zajęciach udzielać. Nie wyrywała się do odpowiedzi, nawet nie słuchała dokładnie wszystkiego, co Profesor mówił. Na innych lekcjach starała się zachować więcej uwagi, ale nie było blisko, do tego, jaka była jeszcze w zeszłym roku. Jej przyjaciele martwili się o nią, ale zbywała ich, mówiąc, żeby dali jej spokój i pozwolili się uczyć. Stała się ostatnio bardziej nerwowa i jej samopoczucie mogło się zmienić z sekundy na sekundę. Często zmieniało się ze złego na jeszcze gorsze, ale bywały też wyjątki, że się uśmiechnęła. Jej ciągłe zamyślenie tylko przysparzało Świętej Trójcy kłopotów.
- Panno Granger. – Gdy wychodziła z dzisiejszej lekcji Eliksirów, Profesor poczekał aż uczniowie wyjdą i odezwał się do dziewczyny – Pani wydajność i uwaga wyraźnie spadły. Założę się, że dziś również Pani nie słuchała, co widać było po eliksirze. Czyżby moje zajęcia Panią nudziły, – warknął - a może oddałaś trochę swojego rozumu twoim przyjaciołom – na to słowo syknął z odrazą – i nie jesteś już zdolna do uwarzenia najprostszego eliksiru?
Dziewczynie zrobiło się słabo, ale zacisnęła piąstki – Przepraszam Profesorze, to się nie powtórzy. – Niemalże wyszeptała.
- O tym, to jestem przekonany. Dzisiaj. O. 20. W. Moim. Gabinecie. – Wyszedł powiewając obszernymi szatami. Hermiona wzięła głęboki wdech, bo zdała sobie sprawę, że musiała zapomnieć o czynności, którą jest oddychanie. Stała jeszcze chwilę w sali uspokajając się i ruszyła do swojego dormitorium.
Wieczorem maszerowała do komnat swojego Profesora. Jej strach nie był spowodowany tym, że bała się jego osoby. Była przerażona, że może się przed nim ośmieszyć, a on uwielbiał doprowadzać do takich sytuacji. Już miała zapukać do drzwi, gdy powtórzyła sobie w myślach *nie patrz mu w oczy*. Trzęsącymi dłońmi dotknęła ich. Wiedziała, że musi tam wejść, ale była sparaliżowana. Usłyszała po drugiej stronie wejścia zbliżające się kroki. Szybko zapukała, a on nagle otworzył drzwi.
- Cóż za punktualność, Granger – uśmiechnął się złośliwie. Dziewczyna próbowała patrzeć się przed siebie i powiedziała – Dobry wieczór, Profesorze. – Weszła do Sali i usunęła się z drogi, aby nie narażać się bardziej nauczycielowi. Zatrzymał się przy niej i poczuła na sobie jego wzrok *odwagi, odwagi, jesteś Gryfonem, zapomnij o wszystkim i podnieś głowę*. Uniosła lekko brodę i zobaczyła, że jego głębokie czarne oczy były o wiele bliżej, niż myślała. Oczy. Patrzyła mu w oczy. Dreszcze przeszły jej ciało i nie wiedziała, co ze sobą zrobić. Na twarzy prócz koloru purpury pojawiła się gęsia skórka. Cofnęła się lekko, by odsunąć się od niego chociaż trochę.
- Siadaj. – Ruszył szybkim krokiem do swojego biurka i transmutował stojącą przed nim ławkę. Na jej miejscu pojawiło się krzesło. Bez słowa usiadł z gracją na swoim stanowisku i patrzył jak dziewczyna powoli ładuje się na wskazane przez niego miejsce. Dokładnie jej się przyglądał. Widział, że jest bardzo spięta i unika jego spojrzenia. Zdawał sobie sprawę z tego, co chodzi jej po głowie. Był raz w jej umyśle, podczas gdy ona smacznie spała. Wykrzywił usta, co raczej przypominało szatański uśmiech, na te wspomnienia.
- Panie Profesorze – odezwała się cicho *wszystko jest dobrze, dasz radę*, podniosła na niego oczy – przepraszam za moje zachowanie na lekcji. – Wpatrywała się w niego czekając aż jej odpowie. Cieszył się, że mierzą się wzrokiem. Patrzył na nią, jakby czytał jej z oczu, oparł łokcie o biurko i przybliżył się. Hermiona przestawała nad sobą panować, widziała, że twarz Profesora znajduje się kilka centymetrów od jej twarzy. Widziała jego złośliwy uśmieszek, ale ten cholerny Nietoperz musiał być cicho, nie czuła już strachu, to było ciekawe. Odwzajemniła głębokie spojrzenie i widać było przez ułamek sekundy, że sprawiło mu to radość. Miała wrażenie, że to jeden z jej snów, ostatnie powiewy rozsądku trzymały ją przed rzuceniem się na Profesora. Powtarzała sobie, że to nie jest fikcja, że dzieje się to naprawdę. Na niewiele się to zdało, bo głębia jego oczu, ton głosu i zapach, który mu towarzyszył pochłonął dziewczynę.
- Grranger – ledwo ruszał swoimi wąskimi ustami, a Hermiona, co raz bardziej zapominała o otaczającym ja świecie. Czuła się dobrze. Poczuła, że pieką ją policzki. Dotknęła ich i zdała sobie sprawę, że cała jest rozpalona. Jej twarz jeszcze bardziej poczerwieniała. Snape zaśmiał się i wstał nagle, z nadludzką gracją zaczął iść w jej kierunku.
- Nie lubię, gdy ktoś nie docenia moich zajęć. A ty ostatnio zdajesz się być tego dokładnym przykładem. Zamknij te usta! – Dziewczyna zdała sobie sprawę, że jej wargi lekko się rozchyliły, czuła, że jej twarz dosłownie parzy. On patrzył na reakcję swojej uczennicy i zaśmiał się nieprzyjemnie, by za sekundę znów stać dosłownie nad nią. – Czyżby czuła Pani dyskomfort? Boi się mnie Pani? – Zagryzł mocno zęby, po wypowiedzeniu tych słów. W Hermionie strach zamienił się w podniecenie, a wstyd w Gryfońską odwagę. Wstała bardzo szybko, nie myśląc o tym, że twarz jej nauczyciela będzie bliżej niż wtedy, gdy nachylał się nad biurkiem. Uniosła głowę do wysokiego mężczyzny.
- Nie boję się Pana. – Powiedziała wyraźnie w jego usta. Charakterystycznie wysuwając lekko szczękę. W jego oczach był żar. – Powinnam się Pana bać? – Przybliżyła się i ich szaty praktycznie się stykały. Wyczuwał gorąco, jakie z niej emanuje, był już na skraju wytrzymania. Uśmiechnęła się widząc zaciśnięte mięśnie Profesora.
Proszę. Za. Mną. – Wysyczał jej te słowa robiąc niecierpliwe pauzy. Dziewczyna wzięła wdech i poczuła jak Profesor mierzy ją wzrokiem. Ruszył ku drzwiom, które znajdowały się głębiej w sali. Za nim powiewały tylko szaty, a Hermiona zgięła się w pół i dyszała. Dwie sekundy później nogi same prowadziły ją za profesorem. Stał bokiem do drzwi na środku niewielkiego pomieszczenia i wpatrywał się w ogień tlący się w kominku. Podeszła do niego, czuła jakby jej umysł nie był połączony z ciałem. – Jest Pan zły? – Spojrzał na nią jakby szykował się do ataku. Hermiona cała drżała.
– Jestem – obrócił się w jej stronę – wściekły – jego usta znajdowały się milimetr od jej ust. Jęknęła, a on na ten dźwięk stracił nad sobą panowanie. Z prędkością światła wpił się w jej wargi. Nie było mowy o delikatności. Dziewczyna nigdy nie przeżyła czegoś takiego. Był okres, kiedy Ron chciał spróbować czegoś więcej, ale nie była tym zainteresowana. Za to jej Profesor budził w niej emocje, o których nie miała wcześniej pojęcia. Gdyby nie przycisnął jej mocno do siebie, pewnie zgięłaby się i upadła. Miała zamglone oczy, ale pożądanie wzięło górę. Jego język nie prosił o pozwolenie. Nie sądziła, że samym całowaniem się można dojść do takiego stanu, w jakim była ona. Czuła jak ich języki walczą ze sobą, nie mogła się poddać. Oddawała pocałunki i spróbowała otworzyć oczy. Widząc czarną, najpiękniejszą głębię w jego wzroku, wyjęczała coś niezrozumiałego. – Weź mnie. – Powtórzyła. Z niewyobrażalną prędkością pchnął ją ku ścianie i doskoczył do niej przyciskając ją całym swoim ciałem. Poczuła jego podniecenie, gdy on coraz mocniej na nią napierał. Wcisnęła między nich rękę i gdy znalazła się w miejscu jego wybrzuszenia na spodniach warknął i całował ją tak mocno, że oboje nie mogli złapać tchu. Zarzuciła mu jedną rękę na szyję, a tę między nimi wydobyła i zacisnęła w jego czarnych włosach. Gdy powietrze im się skończyło wykorzystała ten moment i pchnęła go w kierunku fotela. On rozumiejąc, o co jej chodzi rozsiadł się wygodnie. Spoglądali w swoje zgłodniałe oczy. Oparła się o niego kładąc mu ręce na brzuchu. Ani myślał całować ją delikatniej. Na swoim podbrzuszu czuła, że jego penis próbuje wydostać się z już dawno za ciasnych spodni. Oderwała się od jego ust i uśmiechnęła się najzłośliwszym z uśmiechów, na jaki było ja stać. Przesunęła delikatnie dłonią po jego domagającemu się pieszczot narządzie. Zacisnął zęby, żeby nie jęczeć. Wiedział, że się z nim droczy, ale on się odegra. Będzie go jeszcze błagała o litość. Przycisnęła do niego swój policzek, poruszył się niespokojnie, nie mogąc już wytrzymać. Zaśmiała się lekko zamieniając policzek językiem. Sama nie wiedziała, co ją podkusiło, żeby go tak męczyć. Nie mogła się już doczekać, aby ujrzeć to, co tak bardzo stara się wyjść na wolność. Zaczęła powoli rozpinać guzik spodni, patrząc prosto na jego reakcję. Gdy poczuła, że zapięcie poddaje się jej woli, przeniosła tam wzrok. Chciała zsunąć z niego spodnie, on bez słowa uniósł się lekko, aby jej w tym pomóc. Widziała duży kształt, chciała go, pragnęła. Zacisnęła paznokcie na wypukleniu i pospiesznie zdrapała z niego bieliznę. Ku jej twarzy wyskoczył naprężony do granic możliwości penis. Ujęła go delikatnie w dłoń, był bardzo gorący, zresztą jak sam Mistrz Eliksirów w mniemaniu Hermiony. Zaczęła poruszać powoli dłonią i nie mogła się oprzeć patrzeniu na malującej się na jego twarzy rozkoszy. Przymrużył oczy, było mu bardzo dobrze, czuł każdy milimetr swojego podnieconego ciała, choć zależało mu tylko na jednej okolicy. Drżała mu skóra i oddychał szybciej. Tempo jej ruchów przyspieszyło. Nie przerywając pieszczot nachyliła się nad swoim Mistrzem.
- Mam go wziąć do buzi? – Wszeptała mu wprost do ucha, czuła, że między nimi są dosłownie iskry. Zaczęła pieścić językiem płatek jego ucha.
- Tak, tak. Weź go. – Mówił z lekkim trudem nie otwierając oczu.
- Poproś mnie. – Wymruczała, chuchając na zwilżoną od jej śliny skórę. Przysunęła swoje usta do jego policzka i wargami sunęła aż do jego ust. – Powiedz proszę.
- Weź go. – Wysyczał i wpił się w nią namiętnym pocałunkiem. Położył na jej głowie rękę i docisnął do swojej twarzy jeszcze bliżej. Był bardzo podniecony, ale jeszcze bardziej niż spełnienia, pragnął widzieć, jak jego sperma znajduje się w jej ustach. Ich języki oplatały się o siebie, nie mieli już czym oddychać. Czuli od siebie gorąco, twarz Hermiony łącznie z purpurą ukazywała nadludzkie pożądanie.
- Najpierw mnie poproś. – Aby wypowiedzieć te słowa musiała z wielkim trudem oderwać się od jego ust. Pragnęła ich bardzo, pragnęła każdego kawałka jego ciała, a jego usta były nadzwyczaj smakowite. Dzięki częstemu mieszaniu eliksirów w kociołku miała sprawniejszą rękę, która była im obu w tym momencie bardzo przydatna. Ogromnie mocno chciała go wziąć do ust i zasmakować, ale uwielbiała patrzeć jak jej profesor się złości. W jeszcze większym była podnieceniu, gdy podnosił na nią głos. Popatrzył się na nią w furii, ścisnął jedną ręką jej policzki i przesunął językiem po jej ustach. Zepchnął ją gwałtownie z siebie i zatrzymał dopiero, gdy jej twarz znalazła się nie więcej niż jeden cal od jego nabrzmiałego penisa. Nadal trzymając jej głowę nakierował go na jej usta. Hermiona ciągle pogarszała swoją sytuację zaciskając mocno szczękę. Próbowała odsunąć głowę, ale jego uścisk był zbyt silny. Stał nad nią i na siłę wciskał w jej usta swój rozgrzany narząd. W momencie, gdy nadział siebie na jej małe usteczka, wysyczał – Nie dyskutuj ze mną. Rozkosz, jaka go ogarnęła była nieporównywalna do niczego innego. Hermiona wytrzeszczyła oczy, jak dostał się do jej gardła. Po pierwsze, nigdy tego nie robiła, po drugie, nigdy nie miała w ustach czegoś tak wielkiego. Nic, co z nią robił nie było delikatne. Mieszało się w niej podniecenie i lekki strach, który tę żądzę jeszcze potęgował. Na jej głowie oparł swoje smukłe dłonie i ruszał nią szybko. Dostarczało mu to najwspanialszej przyjemności. Słyszał jak się dławi, wiedział, że nie uda mu się długo wytrzymać. Co ta dziewczyna z nim robiła? Był w siódmym niebie! Cudem wyrwała się z potężnego uścisku i zaczęła kaszleć. Pochylił się nad trzęsącą się dziewczyną.
- Głębiej. PROSZĘ. – I wcisnął się z powrotem swoim dużym żylastym penisem, nie patrząc na jej protesty. Przyspieszył jeszcze ruchy bioder i docisnął ją tak, że czołem dotykała jego skóry. Krzyknął na całe gardło i doszedł w jej ustach. Nasienie wydostało się z niego w dwóch obfitych spazmach rozkoszy zalewając jej małą buzię. Czuła w gardle ciepły płyn, nie dała rady wszystkiego połykać. Z ust wyciekła jej strużka dość gęstej spermy. Wysunął się z niej, patrzył jak stara się jak najwięcej przełknąć. Widok, który mu się ukazał był wspaniały. Dziewczyna z lekko zaczerwienionymi oczami patrząc prosto w jego źrenice przejechała dwoma palcami po swojej brodzie, po czym oblizała je mrucząc z zadowolenia. Na rękach podczołgała się do niego i nie spuszczając z niego wzroku przejechała parę razy językiem po jego penisie. Dokładnie czyściła go z tego, co powinno znaleźć się w jej gardle. Odsunęła się od niego i oparła plecami o ścianę. Severus podpierał się rękoma na biurku. Oboje głośno dyszeli i próbowali dojść do siebie.
- Mogę wiedzieć, dlaczego przeglądał Pan mój umysł?
- Panno Granger, otóż pewnego dnia na lekcji Eliksirów, jak zwykle była Pani niesamowicie pochłonięta fantazjowaniem. – Prychnął i odepchnął się od ławy - Tak intensywnie, wręcz natarczywie myślałaś o tym, jak stoimy obok siebie po lekcji, następna scena przedstawiała dość podobną do zaistniałej przed chwilą, w kolejnej i ostatniej krzyczałaś w niebogłosy moje imię. Jak myślisz, co sprawiło, że usłyszałem Twoje jęki w swojej głowie? – Był bardzo blisko Hermiony i patrzył się na nią z góry.
- S-słucham?
- Czy ja muszę powtarzać Granger! Tak bardzo szczegółowo opisałaś, kim jest i co dokładnie robi Twój partner, że przywołałaś go i przesyłałaś swoje fantazje wprost do jego umysłu!
- Ja nie wiedziałam Profesorze.
- Teraz profesorze – zaśmiał się jej okropnie w usta – tak to sobie wyobrażałaś? Czy może mam Ci przypomnieć, co się działo każdej innej lekcji? – Mierzyli się wzrokiem, on jakby miał zaatakować, Hermiona z ogromnym podnieceniem i nutką strachu. – Uwielbiam, kiedy w jego porażającym tonie mogę wychwycić, jak warczy moje imię. Herrmiono.. teraz jest dobrze?
- Niech Pan przestanie.
- Nie, co Pan robi?! Niech mnie Pan zostawi! Profesorze Snape! Severusie nie, nie proszę, nie Tak też lubiłaś – oparł opuszki palców do siebie - Wiele razy w najmniej oczekiwanych momentach słyszałem Twoje okrzyki w mojej głowie!
- Proszę przestać! – Uniosła się na trzęsących nogach – Dobrze Pan wie, Profesorze, że nie robiłam tego celowo. A po tym.. po tym, co się tu właśnie wydarzyło mam wrażenie, że w żaden sposób to Panu nie przeszkadzało, a nawet sprawiało przyjemność! – Patrzyła się na niego dumnym wzrokiem. 
- Sprawiało przyjemność mówisz. – Powoli i z gracją zaczął zmniejszać dystans dzielący go z Hermioną, co spowodowało, że dziewczyna próbowała się cofnąć jak najdalej mogła, gdy dalej była tylko ściana przyparł do niej lekko swoim ciałem mrucząc – Musisz się bardzo postarać, żebym mógł stwierdzić, że było chociażby zadowalająco.
Gniew i podniecenie wstąpiło w Hermionę ze zdwojoną siłą. Chwyciła szybko jego powoli twardniejącego penisa i zacisnęła mocno na nim swoją rękę. Wykrzywił się, jakby miał na nią prychnąć, nie odsuwał się jednak. W swoje zęby wzięła jego dolną wargę i delikatnie przygryzała, kiedy dołączyła język on swoimi długimi dłońmi wcisnął się w jej krocze, przeszkadzały mu tylko te cholerne ubrania. Nie pozwolił jej wydać z siebie żadnego dźwięku, jego język już tańczył gorąco w ich ustach. Zwolniła lekko swój uścisk, zamknęła oczy i odchyliła delikatnie głowę, tyle na ile jej pozwalał. Nie przerywając pocałunków jego zwinne palce zakręciły się wokół zapięcia jej spodni. Powoli, dalej ją intensywnie doprowadzając do nieziemskiego podniecenia, rozpiął guzik i rozsunął zamek. Złapał ją za biodra i przycisnął do siebie, wyczuła, że niedługo będzie już gotowy. Poruszył się na boki, aby podrażnić ją lekko. Z chwili na chwilę coraz bardziej marzyło mu się ciepło i wilgotność jej wnętrza. Z powrotem przysunął ją całą do ściany, swoje biodra natomiast oddalił od niej. Złapał za spodnie i zaczął je z niej zsuwać. Zatrzymały się w połowie uda, to mu na razie wystarczyło. Przejechał dwoma palcami po najwrażliwszym punkcie Hermiony. Otworzyła szerzej usta, nie mogła nawet poruszać językiem. Severus natomiast całował ich za dwoje. Wyczuł, w jakim ogromnym podnieceniu jest dziewczyna, majtki miała przemoczone. Jeszcze tylko ostatni materiał i poczuje ją bez żadnych przeszkód. Chwycił jej bieliznę i opuścił ją na tyle, żeby mógł mieć pełny dostęp. Oboje syknęli, kiedy z namiętnością przywarł palcami do jej nagiego ciała. Była potwornie rozpalona i mokra. Masował ją delikatnie, po czym bez ostrzeżenia wbił się w nią intensywnie. Zaprzestał pocałunkom, Hermiona mogła w końcu jęczeń bez pohamowań, on za to patrzył się w jej zamknięte powieki. Zdziwiła się, że w takim momencie przestał poruszać palcami i nie całował już jej. Otworzyła oczy i zobaczyła zdziwioną minę profesora. Posunął delikatnie swoje palce dając jej do zrozumienia, o co mu chodzi. Oboje wyczuwali opór, Hermiona uśmiechnęła się do niego nieśmiało i położyła rękę na jego głowie. To jej pozwoliło przyciągnąć do siebie jego zdziwioną twarz. Całowała go zachłannie dłonią przeczesując jego dłuższe czarne włosy. Powoli wychodził z otępienia i ostrożnie poruszył dłonią. Nie mógł uwierzyć, że ta wspaniała dziewczyna wyobrażała sobie tyle razy jak bierze ją w każdy możliwy sposób, a jest przy tym nienaruszona przez żadnego innego mężczyznę. Był przekonany, że dawno ma to za sobą. Poczuł jak zalewa go duma i ślizgońska pewność siebie, już czuł, że dziewczyna jest jego. Oderwał się od niej i wysunął swoje palce. Spojrzał się na nią w sposób, po którym można się było spodziewać, że za chwilę rzuci się na dziewczynę. Podniósł lewą rękę i wskazał drzwi.
- Do sypialni. – Po tym jak zobaczył na jej twarzy delikatny uśmieszek, dodał – Już.
Nie przestając wpatrywać się w niego ściągnęła do końca swoje spodnie i przemoczone majtki. Ruszyła w kierunku drzwi ukazując mu gołą pupę. Przeszły go dreszcze, poruszał swoimi ramionami lekko przeciągając się i dotrzymał jej towarzystwa. Szarpnęła za klamkę i jej oczom ukazała się średniej wielkości elegancka i przytulna sypialnia. W lochach nie było okien, dzięki palącemu się ogniu w kominku w salonie było jasno, natomiast w sypialni panował półmrok. Wyciągnął ze swojej szaty różdżkę i machnął nią. Zapaliły się delikatne świece, rzucały na ich twarze intrygujące cienie. Przeszedł obok niej nie zatrzymując się.
- Rozbierz się. – Oboje nie zdążyli pozbyć się górnej części garderoby. Położył się wygodnie na łóżku i oparł głowę o stos poduszek, żeby dobrze ją widzieć. Zawstydziła się trochę, ale cieszyła, że w pomieszczeniu jest takie, a nie inne światło. Oplotła wokół siebie ramiona i pociągnęła koszulkę w górę. Miała na sobie czarny stanik, idealnie podkreślał jej piękne piersi. Pofalowane kręcone włosy spływały na ramiona i plecy. Widok, który miał przed sobą Snape zapierał dech w piersiach. Nie ściągając czarnego biustonosza ruszyła w kierunku swojego profesora wysuwając zmysłowo biodra w prawo i lewo. Kiedy dotarła do łóżka przysuwała się do jego gorącego ciała już na czworaka. Ten widok podniecił go niesamowicie. Jego penis drgnął, kiedy zahaczyła o niego swoimi piersiami. Przysunęła swoją twarz do jego i złożyła delikatny pocałunek. On z lekko przymrużonymi oczami wpatrywał się w swoją piękność. Ucałowała jego powieki i zajęła się linią naznaczająca jego porażające szczęki. Delikatnie składała pocałunki na całej jego naznaczonej bliznami twarzy. Po chwili dotarła ustami do szyi. Zobaczyła, że na ten dotyk pojawiła się u niego gęsia skórka. Położyła dłonie na jego torsie. Przesuwała palcami, aż dotarła do najwyższego guzika. Odpięła go delikatnie i zajmowała się kolejnym zgłębiając przy tym swoimi ustami coraz to nowe części jego właśnie odkrywanego ciała.  Był szczupły, ale nie kościsty, mięśnie idealne odznaczały się pod bladą skórą. Był naznaczony wieloma bliznami, Hermiona widząc je starała się każdą z kolei ucałować. Guziki z klatki piersiowej poszły w zapomnienie, zsuwała teraz swoje dłonie i usta na jego brzuch. Ujrzała dużą bliznę ciągnącą się od ostatniego lewego żebra aż po pępek. Severus spiął się lekko myśląc, że odraża ją ten widok, dobrze wiedział, że jest okropny. Cały w bliznach, blady, chudy, z włosami, które wyglądają jakby były tłuste i z dużym krzywym nosem, był okropny.
- Jest piękny – pomyślała Hermiona. Patrząc mu prosto w oczy dotknęła opuszkami palców tego największego jak dotąd widziała śladu na jego ciele, poczuła wstrząsające nim dreszcze. Przysunęła się do jego twarzy i pogłaskała go po policzku. Patrzył na nią smutnymi oczami, w nich nie umiał założyć swojej maski. – Piękny, po prostu piękny. – Nie zamykając oczu złożyła najdelikatniejszy na świecie pocałunek na jego ustach. Nie mogła oprzeć się temu wzrokowi, biła z nich rozpacz i cierpienie przeżytych wspomnień. Te blizny były tylko niewielką częścią tego, jakie ciosy przyjmował. Jego dusza była tak bardzo skrzywdzona. Taka piękna…
- Severusie – wyszeptała słabym głosem – piękny – przesunęła rękę od brzucha po policzek – jesteś piękny. – Zbliżyła swój policzek do jego. Nie mógł już wytrzymać, czuł się przy niej jak człowiek, a nie jak okropny potwór, chciał jej tak bardzo. Nic nie odpowiedział, chwycił ją i przewrócił tak, że leżała pod nim. Rozpiął ostatnie dwa guziki i zrzucił z siebie szatę. Hermiona jęknęła na widok jego nagiego ciała. Pochylił się nad nią całkowicie, aby pocałować jej miękkie usta. Zetknęli się brzuchami, poczuła jego członek na swoim udzie. Z podniecenia otworzyła usta, jęknęła cichutko, to, co Severus miał przed oczami przekraczało jego najśmielsze marzenia. Jej piękne czekoladowe loki spoczywały na jego poduszce, oczy mówiły mu, jak bardzo potrzebuje jego dotyku. Swoją dłoń przeczesał jej włosy, był nią całą 
tak bardzo zachwycony. Zacisnął rękę w jej delikatnej dłoni. Jeszcze raz pocałował i zbliżył się do jej wejścia. Czuła jak pulsujący narząd dotyka jej dziewiczych miejsc. Odwzajemniła uścisk, tym samym przekonując go, że jest gotowa. Rozsunęła lekko nogi, on przycisnął się do niej jeszcze bliżej. Przysunął się do przodu i wszedł w nią najdelikatniej jak umiał. Wyczuł blokadę, popatrzył w jej rozpalone oczy. Pocałowała go namiętnie. Wycofał się lekko, by za chwilę wejść w nią na całą długość. Krzyknęła zaciskając ich ręce. Drugą dłoń położyła na jego plecach. Wciąż patrzyli się na swoje twarze. Dopiero po paru sekundach poruszył się w niej. Nie bolało jej, było jej wspaniale. Uczucie wypełnienia od środka spełniło jej najśmielsze oczekiwania. Jego ciało w jej, poruszające się o siebie, złączone w jedno. Jeszcze szerzej rozsunęła nogi i zaplotła mu je na plecy. Nie mogła powstrzymać się przed jęknięciami. Z otwartymi ustami lekko przymykała oczy. Starała się jednak patrzeć na niego, kiedy wbijał się w nią ponownie. Za każdym razem robił to mocniej, co potęgowało jej odgłosy. Sam oblizał swoje usta i zmysłowo je uchylił. Poruszał się w niej o wiele szybciej nadziewając ją na siebie za każdym razem mocniej. Przez ich ciała przepływało drżenie. Było im zarazem gorąco i zimno, nic im nie przeszkadzało. Oboje czuli się jeszcze lepiej niż mogli sobie to wyobrazić. Uwielbiała takiego Severusa, w wielu fantazjach zmieniała jego zachowania. Raz był delikatny i opiekuńczy, a raz drapieżny i dziki. Nie była w stanie wybrać, który bardziej się jej podobał, chyba wszystkie jego wcielenia uwielbiała bez względu na wszystko. Ich ciała odbijały się od siebie, z wielką siłą dostarczał jej przyjemności. Ona wiła się pod nim w jękach i krzykach, on syczał z przymrużonymi powiekami. Wyrwało mu się czasem ciche jęknięcie, które Hermiona komentowała długim i gorącym pocałunkiem. Mięśnie jej pochwy zaciskały się wokół twardego penisa. Kolejne pchnięcia, kolejne jęki, ogromna fala przyjemności. Mocniej wpychał się w nią, czuł, że są bliscy spełnienia. Nie chciał przestawać, to było takie piękne. Czuła rozchodzące się po całym ciele sygnały.
- Szybciej, proszę, weź mnie szybciej. – Ostatnie słowo przeciągnęła, bo już do jej ust cisnął się okrzyk. Jej prośba zadziałała na niego. Nie był w stanie wytłumaczyć, jakim cudem może się tak w niej poruszać, nie było nic przyjemniejszego, może jedynie spełnienie, które dla nich obu zbliżało się już od jakiejś chwili. Przycisnął się całym ciałem i objął ją swoimi ramionami. Scaleni tak, byli jednością. Oboje krzyknęli głośno, jej mięśnie zaciskały się na nim niesamowicie stymulując błogi stan. Jeszcze parę pchnięć. Ze wszystkich swoich sił wbił się w nią dochodząc w jej wnętrzu. Gorąca sperma wylała się z niego. Dyszeli próbując złapać wdech. Poruszył się w niej jeszcze parę razy i opadł na jej ramię nie wysuwając się. Musnął ustami jej włosy, serca waliły im w oszalałym tempie. Odwróciła w jego stronę głowę, uśmiechnęła się do niego i pocałowała z wielkim uczuciem. Objęła jego tors i patrzyła na niego. Podziwiali się nawzajem w ciszy. Najpiękniejszy uśmiech znów wypłynął na jej usta, na jego widok Severusowi robiło się ciepło na sercu. Wyszedł z niej, poczuł jak jego nasienie spływa po nim i jego partnerce. Zaśmiał się w duchu i uniósł się. Wziął ją za rękę i pociągnął w kierunku drzwi. Posłusznie poszła za nim, jej oczom szybko ukazała się bardzo ładna i skromna łazienka. Nie było zbędnych ozdób, wyposażenie było bardzo proste w swojej budowie, lecz na pewno nie należało do tańszych. Spokój pomieszczenia błogo wpłynął na Hermionę. Przytuliła się do niego i pocałowała, odpowiedział tym samym.

- Właź – wskazał na prysznic, uniosła brew, czyli miły i spokojny Mistrz Eliksirów już zniknął – Och, no chodźże, nie marudź. – Wepchnął ją do kabiny, zaśmiała się na jego słowa na cale gardło. Na tę reakcję uśmiechnął się niepewnie. Hermiona teraz wiedziała, że uczucie spełnienia nie równa się z tym, jak piękny jest jego uśmiech, choć tak niepokaźny, to jednak najcudowniejszy. Jakby w nagrodę za wysiłek, jaki włożył w ułożenie na swoich ustach tak dawno nieużywanego grymasu ucałowała go z radością w policzek. Objęła go w pasie i mruknęła. Wyswobodził się z jej ramion i włączył wodę. Stali teraz pod ściekającym na ich ciała letnim strumieniem. Przytulił się do mokrej dziewczyny. Uśmiechnęła się i oparła swój policzek o jego. Cudownie pachniał, dla niej cały był cudowny. W ramionach swojego profesora, Hermiona odpłynęła trochę w świat swoich fantazji, niezbyt mocno, by Severus tego nie podchwycił. Kiedy całkowicie już ułożyła scenariusz postanowiła się nim podzielić. Złączyła ich języki ze sobą i wpuściła go do umysłu, od razu rozsunęła nogi, by wpuścić go też w inne miejsce…