korekta grudzień 2015
Hermiona przemierzając lochy była przestraszona. Szła
w kierunku gabinetu Mistrza Eliksirów. Gryfoni mieli dziś z nim zajęcia, a
dziewczyna już od jakiegoś czasu przestała się na jego zajęciach udzielać. Nie
wyrywała się do odpowiedzi, nawet nie słuchała dokładnie wszystkiego, co
Profesor mówił. Na innych lekcjach starała się zachować więcej uwagi, ale
nie było blisko, do tego, jaka była jeszcze w zeszłym roku. Jej przyjaciele
martwili się o nią, ale zbywała ich, mówiąc, żeby dali jej spokój i pozwolili się
uczyć. Stała się ostatnio bardziej nerwowa i jej samopoczucie mogło się zmienić
z sekundy na sekundę. Często zmieniało się ze złego na jeszcze gorsze, ale
bywały też wyjątki, że się uśmiechnęła. Jej ciągłe zamyślenie tylko
przysparzało Świętej Trójcy kłopotów.
- Panno Granger. – Gdy wychodziła z dzisiejszej lekcji
Eliksirów, Profesor poczekał aż uczniowie wyjdą i odezwał się do dziewczyny – Pani
wydajność i uwaga wyraźnie spadły. Założę się, że dziś również Pani nie
słuchała, co widać było po eliksirze. Czyżby moje zajęcia Panią nudziły, –
warknął - a może oddałaś trochę swojego rozumu twoim przyjaciołom – na to
słowo syknął z odrazą – i nie jesteś już zdolna do uwarzenia najprostszego eliksiru?
Dziewczynie zrobiło się słabo, ale zacisnęła piąstki –
Przepraszam Profesorze, to się nie powtórzy. – Niemalże wyszeptała.
- O tym, to jestem przekonany. Dzisiaj. O. 20. W.
Moim. Gabinecie. – Wyszedł powiewając obszernymi szatami. Hermiona wzięła
głęboki wdech, bo zdała sobie sprawę, że musiała zapomnieć o czynności, którą
jest oddychanie. Stała jeszcze chwilę w sali uspokajając się i ruszyła do
swojego dormitorium.
Wieczorem maszerowała do komnat swojego Profesora. Jej strach
nie był spowodowany tym, że bała się jego osoby. Była przerażona, że może się
przed nim ośmieszyć, a on uwielbiał doprowadzać do takich sytuacji. Już miała
zapukać do drzwi, gdy powtórzyła sobie w myślach *nie patrz mu w oczy*.
Trzęsącymi dłońmi dotknęła ich. Wiedziała, że musi tam wejść, ale była
sparaliżowana. Usłyszała po drugiej stronie wejścia zbliżające się kroki. Szybko
zapukała, a on nagle otworzył drzwi.
- Cóż za punktualność, Granger – uśmiechnął się
złośliwie. Dziewczyna próbowała patrzeć się przed siebie i powiedziała – Dobry wieczór, Profesorze. – Weszła do Sali i usunęła się z drogi, aby nie narażać się
bardziej nauczycielowi. Zatrzymał się przy niej i poczuła na sobie jego wzrok
*odwagi, odwagi, jesteś Gryfonem, zapomnij o wszystkim i podnieś głowę*. Uniosła
lekko brodę i zobaczyła, że jego głębokie czarne oczy były o wiele bliżej, niż myślała.
Oczy. Patrzyła mu w oczy. Dreszcze przeszły jej ciało i nie wiedziała, co ze
sobą zrobić. Na twarzy prócz koloru purpury pojawiła się gęsia skórka.
Cofnęła się lekko, by odsunąć się od niego chociaż trochę.
- Siadaj. – Ruszył szybkim krokiem do swojego biurka i
transmutował stojącą przed nim ławkę. Na jej miejscu pojawiło się krzesło. Bez
słowa usiadł z gracją na swoim stanowisku i patrzył jak dziewczyna powoli
ładuje się na wskazane przez niego miejsce. Dokładnie jej się przyglądał.
Widział, że jest bardzo spięta i unika jego spojrzenia. Zdawał sobie sprawę z
tego, co chodzi jej po głowie. Był raz w jej umyśle, podczas gdy ona smacznie
spała. Wykrzywił usta, co raczej przypominało szatański uśmiech, na te
wspomnienia.
- Panie Profesorze – odezwała się cicho *wszystko jest
dobrze, dasz radę*, podniosła na niego oczy – przepraszam za moje zachowanie
na lekcji. – Wpatrywała się w niego czekając aż jej odpowie. Cieszył się, że
mierzą się wzrokiem. Patrzył na nią, jakby czytał jej z oczu, oparł łokcie o
biurko i przybliżył się. Hermiona przestawała nad sobą panować, widziała, że
twarz Profesora znajduje się kilka centymetrów od jej twarzy. Widziała jego
złośliwy uśmieszek, ale ten cholerny Nietoperz musiał być cicho, nie czuła już
strachu, to było ciekawe. Odwzajemniła głębokie spojrzenie i widać było przez
ułamek sekundy, że sprawiło mu to radość. Miała wrażenie, że to jeden z jej
snów, ostatnie powiewy rozsądku trzymały ją przed rzuceniem się na Profesora.
Powtarzała sobie, że to nie jest fikcja, że dzieje się to naprawdę. Na niewiele się to zdało, bo głębia jego oczu, ton głosu i zapach, który mu towarzyszył pochłonął dziewczynę.
- Grranger – ledwo ruszał swoimi wąskimi ustami, a
Hermiona, co raz bardziej zapominała o otaczającym ja świecie. Czuła się
dobrze. Poczuła, że pieką ją policzki. Dotknęła ich i zdała sobie sprawę, że cała jest rozpalona. Jej twarz jeszcze bardziej poczerwieniała. Snape zaśmiał
się i wstał nagle, z nadludzką gracją zaczął iść w jej kierunku.
- Nie lubię, gdy ktoś nie docenia moich zajęć. A ty ostatnio
zdajesz się być tego dokładnym przykładem. Zamknij te usta! – Dziewczyna zdała sobie
sprawę, że jej wargi lekko się rozchyliły, czuła, że jej twarz dosłownie parzy.
On patrzył na reakcję swojej uczennicy i zaśmiał się nieprzyjemnie, by za
sekundę znów stać dosłownie nad nią. – Czyżby czuła Pani dyskomfort? Boi się mnie
Pani? – Zagryzł mocno zęby, po wypowiedzeniu tych słów. W Hermionie strach
zamienił się w podniecenie, a wstyd w Gryfońską odwagę. Wstała bardzo szybko,
nie myśląc o tym, że twarz jej nauczyciela będzie bliżej niż wtedy, gdy
nachylał się nad biurkiem. Uniosła głowę do wysokiego mężczyzny.
- Nie boję się Pana. – Powiedziała wyraźnie w jego
usta. Charakterystycznie wysuwając lekko szczękę. W jego oczach był żar. – Powinnam się Pana bać? – Przybliżyła się i ich
szaty praktycznie się stykały. Wyczuwał gorąco, jakie z niej emanuje, był już
na skraju wytrzymania. Uśmiechnęła się widząc zaciśnięte mięśnie Profesora.
Proszę. Za. Mną. – Wysyczał jej te słowa robiąc niecierpliwe pauzy.
Dziewczyna wzięła wdech i poczuła jak Profesor mierzy ją wzrokiem. Ruszył ku
drzwiom, które znajdowały się głębiej w sali. Za nim powiewały tylko szaty, a Hermiona
zgięła się w pół i dyszała. Dwie sekundy później nogi same prowadziły ją za
profesorem. Stał bokiem do drzwi na środku niewielkiego pomieszczenia i wpatrywał
się w ogień tlący się w kominku. Podeszła do niego, czuła jakby jej umysł nie był połączony
z ciałem. – Jest Pan zły? – Spojrzał na nią jakby szykował się do ataku. Hermiona
cała drżała.
– Jestem – obrócił się w jej stronę – wściekły – jego
usta znajdowały się milimetr od jej ust. Jęknęła, a on na ten dźwięk stracił nad sobą panowanie. Z prędkością światła wpił się w jej wargi. Nie było mowy
o delikatności. Dziewczyna nigdy nie przeżyła czegoś takiego. Był okres, kiedy
Ron chciał spróbować czegoś więcej, ale nie była tym zainteresowana. Za to jej
Profesor budził w niej emocje, o których nie miała wcześniej pojęcia. Gdyby nie
przycisnął jej mocno do siebie, pewnie zgięłaby się i upadła. Miała zamglone
oczy, ale pożądanie wzięło górę. Jego język nie prosił o pozwolenie. Nie
sądziła, że samym całowaniem się można dojść do takiego stanu, w jakim była ona. Czuła
jak ich języki walczą ze sobą, nie mogła się poddać. Oddawała pocałunki i spróbowała
otworzyć oczy. Widząc czarną, najpiękniejszą głębię w jego wzroku, wyjęczała
coś niezrozumiałego. – Weź mnie. – Powtórzyła. Z niewyobrażalną prędkością
pchnął ją ku ścianie i doskoczył do niej przyciskając ją całym swoim ciałem.
Poczuła jego podniecenie, gdy on coraz mocniej na nią napierał. Wcisnęła między
nich rękę i gdy znalazła się w miejscu jego wybrzuszenia na spodniach warknął i
całował ją tak mocno, że oboje nie mogli złapać tchu. Zarzuciła mu jedną rękę
na szyję, a tę między nimi wydobyła i zacisnęła w jego czarnych włosach. Gdy
powietrze im się skończyło wykorzystała ten moment i pchnęła go w kierunku
fotela. On rozumiejąc, o co jej chodzi rozsiadł się wygodnie. Spoglądali w
swoje zgłodniałe oczy. Oparła się o niego kładąc mu ręce na brzuchu. Ani
myślał całować ją delikatniej. Na swoim podbrzuszu czuła, że jego penis próbuje
wydostać się z już dawno za ciasnych spodni. Oderwała się od jego ust i
uśmiechnęła się najzłośliwszym z uśmiechów, na jaki było ja stać.
Przesunęła delikatnie dłonią po jego domagającemu się pieszczot narządzie.
Zacisnął zęby, żeby nie jęczeć. Wiedział, że się z nim droczy, ale on się
odegra. Będzie go jeszcze błagała o litość. Przycisnęła do niego swój policzek,
poruszył się niespokojnie, nie mogąc już wytrzymać. Zaśmiała się lekko
zamieniając policzek językiem. Sama nie wiedziała, co ją podkusiło, żeby go tak
męczyć. Nie mogła się już doczekać, aby ujrzeć to, co tak bardzo stara się
wyjść na wolność. Zaczęła powoli rozpinać guzik spodni, patrząc prosto na jego
reakcję. Gdy poczuła, że zapięcie poddaje się jej woli, przeniosła tam wzrok.
Chciała zsunąć z niego spodnie, on bez słowa uniósł się lekko, aby jej w tym pomóc. Widziała duży kształt, chciała go, pragnęła. Zacisnęła paznokcie na
wypukleniu i pospiesznie zdrapała z niego bieliznę. Ku jej twarzy wyskoczył
naprężony do granic możliwości penis. Ujęła go delikatnie w dłoń, był bardzo
gorący, zresztą jak sam Mistrz Eliksirów w mniemaniu Hermiony. Zaczęła poruszać
powoli dłonią i nie mogła się oprzeć patrzeniu na malującej się na jego twarzy
rozkoszy. Przymrużył oczy, było mu bardzo dobrze, czuł każdy milimetr swojego
podnieconego ciała, choć zależało mu tylko na jednej okolicy. Drżała mu skóra i
oddychał szybciej. Tempo jej ruchów przyspieszyło. Nie przerywając pieszczot
nachyliła się nad swoim Mistrzem.
- Mam go wziąć do buzi? – Wszeptała mu wprost do ucha,
czuła, że między nimi są dosłownie iskry. Zaczęła pieścić językiem płatek jego
ucha.
- Tak, tak. Weź go. – Mówił z lekkim trudem nie
otwierając oczu.
- Poproś mnie. – Wymruczała, chuchając na zwilżoną od
jej śliny skórę. Przysunęła swoje usta do jego policzka i wargami sunęła aż do
jego ust. – Powiedz proszę.
- Weź go. – Wysyczał i wpił się w nią namiętnym
pocałunkiem. Położył na jej głowie rękę i docisnął do swojej twarzy jeszcze
bliżej. Był bardzo podniecony, ale jeszcze bardziej niż spełnienia, pragnął
widzieć, jak jego sperma znajduje się w jej ustach. Ich języki oplatały się o
siebie, nie mieli już czym oddychać. Czuli od siebie gorąco, twarz Hermiony łącznie z purpurą ukazywała nadludzkie pożądanie.
- Najpierw mnie poproś. – Aby wypowiedzieć te słowa
musiała z wielkim trudem oderwać się od jego ust. Pragnęła ich bardzo, pragnęła
każdego kawałka jego ciała, a jego usta były nadzwyczaj smakowite. Dzięki częstemu
mieszaniu eliksirów w kociołku miała sprawniejszą rękę, która była im obu w tym
momencie bardzo przydatna. Ogromnie mocno chciała go wziąć do ust i zasmakować,
ale uwielbiała patrzeć jak jej profesor się złości. W jeszcze większym była
podnieceniu, gdy podnosił na nią głos. Popatrzył się na nią w furii, ścisnął
jedną ręką jej policzki i przesunął językiem po jej ustach. Zepchnął ją
gwałtownie z siebie i zatrzymał dopiero, gdy jej twarz znalazła się nie więcej
niż jeden cal od jego nabrzmiałego penisa. Nadal trzymając jej głowę nakierował
go na jej usta. Hermiona ciągle pogarszała swoją sytuację zaciskając mocno
szczękę. Próbowała odsunąć głowę, ale jego uścisk był zbyt silny. Stał nad nią
i na siłę wciskał w jej usta swój rozgrzany narząd. W momencie, gdy
nadział siebie na jej małe usteczka, wysyczał – Nie dyskutuj ze mną. Rozkosz,
jaka go ogarnęła była nieporównywalna do niczego innego. Hermiona wytrzeszczyła
oczy, jak dostał się do jej gardła. Po pierwsze, nigdy tego nie robiła, po
drugie, nigdy nie miała w ustach czegoś tak wielkiego. Nic, co z nią robił nie
było delikatne. Mieszało się w niej podniecenie i lekki strach, który tę żądzę
jeszcze potęgował. Na jej głowie oparł swoje smukłe dłonie i ruszał nią szybko.
Dostarczało mu to najwspanialszej przyjemności. Słyszał jak się dławi, wiedział, że
nie uda mu się długo wytrzymać. Co ta dziewczyna z nim robiła? Był w siódmym
niebie! Cudem wyrwała się z potężnego uścisku i zaczęła kaszleć. Pochylił się
nad trzęsącą się dziewczyną.
- Głębiej. PROSZĘ. – I wcisnął się z powrotem swoim
dużym żylastym penisem, nie patrząc na jej protesty. Przyspieszył jeszcze ruchy
bioder i docisnął ją tak, że czołem dotykała jego skóry. Krzyknął na całe
gardło i doszedł w jej ustach. Nasienie wydostało się z niego w dwóch obfitych
spazmach rozkoszy zalewając jej małą buzię. Czuła w gardle ciepły płyn, nie
dała rady wszystkiego połykać. Z ust wyciekła jej strużka dość gęstej
spermy. Wysunął się z niej, patrzył jak stara się jak najwięcej przełknąć.
Widok, który mu się ukazał był wspaniały. Dziewczyna z lekko zaczerwienionymi
oczami patrząc prosto w jego źrenice przejechała dwoma palcami po swojej
brodzie, po czym oblizała je mrucząc z zadowolenia. Na rękach podczołgała się
do niego i nie spuszczając z niego wzroku przejechała parę razy językiem po
jego penisie. Dokładnie czyściła go z tego, co powinno znaleźć się w jej
gardle. Odsunęła się od niego i oparła plecami o ścianę. Severus podpierał się
rękoma na biurku. Oboje głośno dyszeli i próbowali dojść do siebie.
- Mogę wiedzieć, dlaczego przeglądał Pan mój umysł?
- Panno Granger, otóż pewnego dnia na lekcji
Eliksirów, jak zwykle była Pani niesamowicie pochłonięta fantazjowaniem. –
Prychnął i odepchnął się od ławy - Tak intensywnie, wręcz natarczywie myślałaś
o tym, jak stoimy obok siebie po lekcji, następna scena przedstawiała dość
podobną do zaistniałej przed chwilą, w kolejnej i ostatniej krzyczałaś w
niebogłosy moje imię. Jak myślisz, co sprawiło, że usłyszałem Twoje jęki w
swojej głowie? – Był bardzo blisko Hermiony i patrzył się na nią z góry.
- S-słucham?
- Czy ja muszę powtarzać Granger! Tak bardzo
szczegółowo opisałaś, kim jest i co dokładnie robi Twój partner, że przywołałaś
go i przesyłałaś swoje fantazje wprost do jego umysłu!
- Ja nie wiedziałam Profesorze.
- Teraz profesorze – zaśmiał się jej okropnie w usta –
tak to sobie wyobrażałaś? Czy może mam Ci przypomnieć, co się działo każdej
innej lekcji? – Mierzyli się wzrokiem, on jakby miał zaatakować, Hermiona z
ogromnym podnieceniem i nutką strachu. – Uwielbiam,
kiedy w jego porażającym tonie mogę wychwycić, jak warczy moje imię. Herrmiono..
teraz jest dobrze?
- Niech Pan przestanie.
- Nie, co Pan
robi?! Niech mnie Pan zostawi! Profesorze
Snape! Severusie nie, nie proszę, nie … Tak też lubiłaś – oparł opuszki palców do siebie -
Wiele razy w najmniej oczekiwanych momentach słyszałem Twoje okrzyki w mojej
głowie!
- Proszę przestać! – Uniosła się na trzęsących nogach
– Dobrze Pan wie, Profesorze, że nie robiłam tego celowo. A po tym.. po tym, co
się tu właśnie wydarzyło mam wrażenie, że w żaden sposób to Panu nie
przeszkadzało, a nawet sprawiało przyjemność! – Patrzyła się na niego dumnym
wzrokiem.
- Sprawiało przyjemność mówisz. – Powoli i z gracją
zaczął zmniejszać dystans dzielący go z Hermioną, co spowodowało, że dziewczyna próbowała się
cofnąć jak najdalej mogła, gdy dalej była tylko ściana przyparł do niej lekko
swoim ciałem mrucząc – Musisz się bardzo postarać, żebym mógł stwierdzić, że
było chociażby zadowalająco.
Gniew i podniecenie wstąpiło w Hermionę ze zdwojoną
siłą. Chwyciła szybko jego powoli twardniejącego penisa i zacisnęła mocno na
nim swoją rękę. Wykrzywił się, jakby miał na nią prychnąć, nie odsuwał się
jednak. W swoje zęby wzięła jego dolną wargę i delikatnie przygryzała, kiedy
dołączyła język on swoimi długimi dłońmi wcisnął się w jej krocze,
przeszkadzały mu tylko te cholerne ubrania. Nie pozwolił jej wydać z siebie
żadnego dźwięku, jego język już tańczył gorąco w ich ustach. Zwolniła lekko
swój uścisk, zamknęła oczy i odchyliła delikatnie głowę, tyle na ile jej pozwalał. Nie
przerywając pocałunków jego zwinne palce zakręciły się wokół zapięcia jej spodni.
Powoli, dalej ją intensywnie doprowadzając do nieziemskiego podniecenia,
rozpiął guzik i rozsunął zamek. Złapał ją za biodra i przycisnął do siebie,
wyczuła, że niedługo będzie już gotowy. Poruszył się na boki, aby podrażnić ją
lekko. Z chwili na chwilę coraz bardziej marzyło mu się ciepło i wilgotność jej
wnętrza. Z powrotem przysunął ją całą do ściany, swoje biodra natomiast oddalił
od niej. Złapał za spodnie i zaczął je z niej zsuwać. Zatrzymały się w połowie
uda, to mu na razie wystarczyło. Przejechał dwoma palcami po najwrażliwszym
punkcie Hermiony. Otworzyła szerzej usta, nie mogła nawet poruszać językiem.
Severus natomiast całował ich za dwoje. Wyczuł, w jakim ogromnym podnieceniu
jest dziewczyna, majtki miała przemoczone. Jeszcze tylko ostatni materiał i
poczuje ją bez żadnych przeszkód. Chwycił jej bieliznę i opuścił ją na tyle,
żeby mógł mieć pełny dostęp. Oboje syknęli, kiedy z namiętnością przywarł
palcami do jej nagiego ciała. Była potwornie rozpalona i mokra. Masował ją
delikatnie, po czym bez ostrzeżenia wbił się w nią intensywnie. Zaprzestał
pocałunkom, Hermiona mogła w końcu jęczeń bez pohamowań, on za to patrzył się w
jej zamknięte powieki. Zdziwiła się, że w takim momencie przestał poruszać
palcami i nie całował już jej. Otworzyła oczy i zobaczyła zdziwioną minę
profesora. Posunął delikatnie swoje palce dając jej do zrozumienia, o co mu
chodzi. Oboje wyczuwali opór, Hermiona uśmiechnęła się do niego nieśmiało i
położyła rękę na jego głowie. To jej pozwoliło przyciągnąć do siebie jego
zdziwioną twarz. Całowała go zachłannie dłonią przeczesując jego dłuższe czarne
włosy. Powoli wychodził z otępienia i ostrożnie poruszył dłonią. Nie mógł
uwierzyć, że ta wspaniała dziewczyna wyobrażała sobie tyle razy jak bierze ją w
każdy możliwy sposób, a jest przy tym nienaruszona przez żadnego innego
mężczyznę. Był przekonany, że dawno ma to za sobą. Poczuł jak zalewa go duma i
ślizgońska pewność siebie, już czuł, że dziewczyna jest jego. Oderwał się od
niej i wysunął swoje palce. Spojrzał się na nią w sposób, po którym można się było
spodziewać, że za chwilę rzuci się na dziewczynę. Podniósł lewą rękę i wskazał drzwi.
- Do sypialni. – Po tym jak zobaczył na jej twarzy
delikatny uśmieszek, dodał – Już.
Nie przestając wpatrywać się w niego ściągnęła do
końca swoje spodnie i przemoczone majtki. Ruszyła w kierunku drzwi ukazując mu
gołą pupę. Przeszły go dreszcze, poruszał swoimi ramionami lekko przeciągając
się i dotrzymał jej towarzystwa. Szarpnęła za klamkę i jej oczom ukazała się
średniej wielkości elegancka i przytulna sypialnia. W lochach nie było okien, dzięki
palącemu się ogniu w kominku w salonie było jasno, natomiast w sypialni panował
półmrok. Wyciągnął ze swojej szaty różdżkę i machnął nią. Zapaliły się
delikatne świece, rzucały na ich twarze intrygujące cienie. Przeszedł obok niej
nie zatrzymując się.
- Rozbierz się. – Oboje nie zdążyli pozbyć się górnej
części garderoby. Położył się wygodnie na łóżku i oparł głowę o stos poduszek,
żeby dobrze ją widzieć. Zawstydziła się trochę, ale cieszyła, że w
pomieszczeniu jest takie, a nie inne światło. Oplotła wokół siebie ramiona i pociągnęła koszulkę w górę. Miała na sobie czarny stanik, idealnie
podkreślał jej piękne piersi. Pofalowane kręcone włosy spływały na ramiona
i plecy. Widok, który miał przed sobą Snape zapierał dech w piersiach. Nie
ściągając czarnego biustonosza ruszyła w kierunku swojego profesora wysuwając
zmysłowo biodra w prawo i lewo. Kiedy dotarła do łóżka przysuwała się do jego
gorącego ciała już na czworaka. Ten widok podniecił go niesamowicie. Jego penis
drgnął, kiedy zahaczyła o niego swoimi piersiami. Przysunęła swoją twarz do
jego i złożyła delikatny pocałunek. On z lekko przymrużonymi oczami wpatrywał
się w swoją piękność. Ucałowała jego powieki i zajęła się linią naznaczająca
jego porażające szczęki. Delikatnie składała pocałunki na całej jego
naznaczonej bliznami twarzy. Po chwili dotarła ustami do szyi. Zobaczyła, że na
ten dotyk pojawiła się u niego gęsia skórka. Położyła dłonie na jego torsie.
Przesuwała palcami, aż dotarła do najwyższego guzika. Odpięła go delikatnie i
zajmowała się kolejnym zgłębiając przy tym swoimi ustami coraz to nowe części
jego właśnie odkrywanego ciała. Był
szczupły, ale nie kościsty, mięśnie idealne odznaczały się pod bladą skórą. Był
naznaczony wieloma bliznami, Hermiona widząc je starała się każdą z kolei
ucałować. Guziki z klatki piersiowej poszły w zapomnienie, zsuwała teraz swoje
dłonie i usta na jego brzuch. Ujrzała dużą bliznę ciągnącą się od ostatniego
lewego żebra aż po pępek. Severus spiął się lekko myśląc, że odraża ją ten
widok, dobrze wiedział, że jest okropny. Cały w bliznach, blady, chudy, z
włosami, które wyglądają jakby były tłuste i z dużym krzywym nosem, był
okropny.
- Jest piękny – pomyślała
Hermiona. Patrząc mu prosto w oczy dotknęła opuszkami palców tego największego
jak dotąd widziała śladu na jego ciele, poczuła wstrząsające nim dreszcze.
Przysunęła się do jego twarzy i pogłaskała go po policzku. Patrzył na nią
smutnymi oczami, w nich nie umiał założyć swojej maski. – Piękny, po prostu piękny. – Nie zamykając oczu złożyła
najdelikatniejszy na świecie pocałunek na jego ustach. Nie mogła oprzeć się
temu wzrokowi, biła z nich rozpacz i cierpienie przeżytych wspomnień. Te blizny
były tylko niewielką częścią tego, jakie ciosy przyjmował. Jego dusza była tak
bardzo skrzywdzona. Taka piękna…
- Severusie – wyszeptała słabym głosem – piękny –
przesunęła rękę od brzucha po policzek – jesteś piękny. – Zbliżyła swój
policzek do jego. Nie mógł już wytrzymać, czuł się przy niej jak człowiek, a
nie jak okropny potwór, chciał jej tak bardzo. Nic nie odpowiedział, chwycił ją
i przewrócił tak, że leżała pod nim. Rozpiął ostatnie dwa guziki i zrzucił z
siebie szatę. Hermiona jęknęła na widok jego nagiego ciała. Pochylił się nad
nią całkowicie, aby pocałować jej miękkie usta. Zetknęli się brzuchami, poczuła
jego członek na swoim udzie. Z podniecenia otworzyła usta, jęknęła cichutko, to,
co Severus miał przed oczami przekraczało jego najśmielsze marzenia. Jej piękne
czekoladowe loki spoczywały na jego poduszce, oczy mówiły mu, jak bardzo
potrzebuje jego dotyku. Swoją dłoń przeczesał jej włosy, był nią całą
tak
bardzo zachwycony. Zacisnął rękę w jej delikatnej dłoni. Jeszcze raz pocałował
i zbliżył się do jej wejścia. Czuła jak pulsujący narząd dotyka jej dziewiczych
miejsc. Odwzajemniła uścisk, tym samym przekonując go, że jest gotowa.
Rozsunęła lekko nogi, on przycisnął się do niej jeszcze bliżej. Przysunął się
do przodu i wszedł w nią najdelikatniej jak umiał. Wyczuł blokadę, popatrzył w
jej rozpalone oczy. Pocałowała go namiętnie. Wycofał się lekko, by za chwilę wejść
w nią na całą długość. Krzyknęła zaciskając ich ręce. Drugą dłoń położyła na
jego plecach. Wciąż patrzyli się na swoje twarze. Dopiero po paru sekundach
poruszył się w niej. Nie bolało jej, było jej wspaniale. Uczucie wypełnienia od środka spełniło jej najśmielsze oczekiwania. Jego ciało w jej,
poruszające się o siebie, złączone w jedno. Jeszcze szerzej rozsunęła nogi i
zaplotła mu je na plecy. Nie mogła powstrzymać się przed jęknięciami. Z
otwartymi ustami lekko przymykała oczy. Starała się jednak patrzeć na niego,
kiedy wbijał się w nią ponownie. Za każdym razem robił to mocniej, co potęgowało
jej odgłosy. Sam oblizał swoje usta i zmysłowo je uchylił. Poruszał się w niej
o wiele szybciej nadziewając ją na siebie za każdym razem mocniej. Przez ich ciała
przepływało drżenie. Było im zarazem gorąco i zimno, nic im nie przeszkadzało.
Oboje czuli się jeszcze lepiej niż mogli sobie to wyobrazić. Uwielbiała takiego
Severusa, w wielu fantazjach zmieniała jego zachowania. Raz był delikatny i
opiekuńczy, a raz drapieżny i dziki. Nie była w stanie wybrać, który bardziej
się jej podobał, chyba wszystkie jego wcielenia uwielbiała bez względu na
wszystko. Ich ciała odbijały się od siebie, z wielką siłą dostarczał jej
przyjemności. Ona wiła się pod nim w jękach i krzykach, on syczał z
przymrużonymi powiekami. Wyrwało mu się czasem ciche jęknięcie, które Hermiona
komentowała długim i gorącym pocałunkiem. Mięśnie jej pochwy zaciskały się
wokół twardego penisa. Kolejne pchnięcia, kolejne jęki, ogromna fala przyjemności.
Mocniej wpychał się w nią, czuł, że są bliscy spełnienia. Nie chciał
przestawać, to było takie piękne. Czuła rozchodzące się po całym ciele sygnały.
- Szybciej, proszę, weź mnie szybciej. – Ostatnie
słowo przeciągnęła, bo już do jej ust cisnął się okrzyk. Jej prośba zadziałała
na niego. Nie był w stanie wytłumaczyć, jakim cudem może się tak w niej
poruszać, nie było nic przyjemniejszego, może jedynie spełnienie, które dla
nich obu zbliżało się już od jakiejś chwili. Przycisnął się całym ciałem i objął
ją swoimi ramionami. Scaleni tak, byli jednością. Oboje krzyknęli głośno, jej
mięśnie zaciskały się na nim niesamowicie stymulując błogi stan. Jeszcze parę
pchnięć. Ze wszystkich swoich sił wbił się w nią dochodząc w jej wnętrzu.
Gorąca sperma wylała się z niego. Dyszeli próbując złapać wdech. Poruszył się w
niej jeszcze parę razy i opadł na jej ramię nie wysuwając się. Musnął ustami
jej włosy, serca waliły im w oszalałym tempie. Odwróciła w jego
stronę głowę, uśmiechnęła się do niego i pocałowała z wielkim uczuciem. Objęła
jego tors i patrzyła na niego. Podziwiali się nawzajem w ciszy. Najpiękniejszy
uśmiech znów wypłynął na jej usta, na jego widok Severusowi robiło się ciepło
na sercu. Wyszedł z niej, poczuł jak jego nasienie spływa po nim i jego
partnerce. Zaśmiał się w duchu i uniósł się. Wziął ją za rękę i pociągnął w
kierunku drzwi. Posłusznie poszła za nim, jej oczom szybko ukazała się bardzo
ładna i skromna łazienka. Nie było zbędnych ozdób, wyposażenie było bardzo proste
w swojej budowie, lecz na pewno nie należało do tańszych. Spokój pomieszczenia
błogo wpłynął na Hermionę. Przytuliła się do niego i pocałowała, odpowiedział
tym samym.
- Właź – wskazał na prysznic, uniosła brew, czyli miły
i spokojny Mistrz Eliksirów już zniknął – Och, no chodźże, nie marudź. –
Wepchnął ją do kabiny, zaśmiała się na jego słowa na cale gardło. Na tę reakcję
uśmiechnął się niepewnie. Hermiona teraz wiedziała, że uczucie spełnienia nie
równa się z tym, jak piękny jest jego uśmiech, choć tak niepokaźny, to jednak
najcudowniejszy. Jakby w nagrodę za wysiłek, jaki włożył w ułożenie na swoich
ustach tak dawno nieużywanego grymasu ucałowała go z radością w policzek.
Objęła go w pasie i mruknęła. Wyswobodził się z jej ramion i włączył wodę.
Stali teraz pod ściekającym na ich ciała letnim strumieniem. Przytulił się do
mokrej dziewczyny. Uśmiechnęła się i oparła swój policzek o jego. Cudownie
pachniał, dla niej cały był cudowny. W ramionach swojego profesora, Hermiona
odpłynęła trochę w świat swoich fantazji, niezbyt mocno, by Severus tego nie
podchwycił. Kiedy całkowicie już ułożyła scenariusz postanowiła się nim
podzielić. Złączyła ich języki ze sobą i wpuściła go do umysłu, od razu
rozsunęła nogi, by wpuścić go też w inne miejsce…